środa, 4 sierpnia 2010

"Kuli-Guli-Sasanka i przyjaciele"

Przedstawiam Państwu pierwszy rozdział mojej nowej bajeczki pt.: "Kuli-Guli-Sasanka i przyjaciele". Mam nadzieję, że czytając ją będziecie Państwo doświadczać tyle samo radości, ile ja podczas pisania.

Rozdział I
Rodowód Kuli-Guli


Kuli-Guli-Sasanka urodził się jako czwarty Misiak Biały Państwa Sasanków należących do znamienitego rodu Misiaków Białych. Ród ten żyjący w Zielonym Królestwie wywodzi się od Wielkiego Miśka Polarnego, który mając dosyć chłodów arktycznej pustyni, postanowił osiedlić się w nieco cieplejszym klimacie fioletowych jagodzianek.
Niewielka z początku familia Miśka Wielkiego szybko rozprzestrzeniła się po całym Królestwie od morza aż po szczyty górskie, stając się rodem zacnym i potężnym.
Misiaki Białe, gdyż taką nazwę stworzył dla swego rodu Misiek Polarny Wielki, stopniowo zaczęły tworzyć własne lokalne odmiany. I tak nadmorskie Misiaki Białe zyskały sławę dzięki produkcji wapiennych naszyjników i bransolet. Specjalizacją Misiaków mieszkających w środkowej części Zielonego Królestwa był wyrób ozdób i przedmiotów z drewna. Z kolei odmiana leśno-trawiasta zasłynęła z wytrawnych zbieraczy owoców leśnych i grzybów a nade wszystko z ogromnej ciekawości do świata i przygód. Ostatnią zaś grupę tworzyły Białe Misiaki górskie – zamknięte w sobie i małomówne, znane z wielkiego zamiłowania do pszczelego miodu.
Państwo Sasankowie należący do Misiaków Białych leśno-trawiastych tworzyli udaną i szczęśliwą rodzinę w skład której wchodzili: Mama Sasanka, Tata Sasanek, oraz dzieci: Kimi-Gimi, Ptynia-Ninia – jedyna córka Państwa Sasanków, Hikito-Nandes, Kuli-Guli i najmłodszy z rodu Sasanków – Tirli-Tirli-Bim-Bam-Bom.
Sasankowy Tatuś poznał Sasankową Mamusię wiele lat temu podczas zbiorów leśnych jagodzianek. Zakochał się bez pamięci w młodej i wrażliwej Misiakównie, która nie pozostała obojętna wobec jego starań i delikatności.
Tatuś od zawsze był Misiakiem niezwykle cierpliwym i pogodnym. Nie poddawał się łatwo, był bardzo pracowity i pomysłowy. Mamusię ujął znajomością rzeczy i delikatnością, kiedy ta niespodziewanie rozchorowała się podczas borówkowych zbiorów. Młody Tata Sasanek jako jedyny wiedział, czym zaradzić na okropne bóle brzucha, które pojawiły się u Mamusi po spożyciu nieświeżych traw słonecznych. Nie bacząc na to, iż każda godzina nieuczestniczenia w zbiorach powoduje znaczne zmniejszenie się jego zapasów na zimę – troskliwie opiekował się chorą, parząc jej zdrowotne wywary z ziół dziurawca i czekając cierpliwie na poprawę jej zdrowia.
Po jej wyzdrowieniu, Sasankowy Tatuś oświadczył się Sasankowej Mamusi i od tamtej pory pozostali nierozłączną parą.

Rok później miało miejsce ich hucznie wesele obchodzone w Święto Żuków Leśnych, które z tej okazji zapewniły Młodej Parze weselną oprawę przyjęcia. Część z nich zajmowała się dostarczaniem pachnących miodem potraw na stół Młodej Pary i zaproszonych gości. Kolejna grupa zabawiała weselników tańcem, raz w rytm nastrojowej muzyki lasu bukowego, innym razem skocznymi pląsami. Pozostałe żuczki rozświetlały niebo, świecąc odwłokami na żółto i na niebiesko. W takiej oto magicznej scenerii odbyło się niezapomniane wesele Sasankowych rodziców.

piątek, 30 kwietnia 2010

"Sowa Migelka"
















Nadleciała, tak jak chciała
- chociaż dwa skrzydełka miała.
Niebiesko-srebrzyście mienią się wieczorne liście.

Stara dziupla w młodej sośnie?
Ciekawe, co jeszcze wyrośnie
w mądrej głowie?
Pyta trzcina
- bez odpowie.

Zapadł wieczór,
noc kwietniowa.
Od zapachów boli głowa.

Raj się zbliża utracony
- szuka żonkoś młodej żony.

Żuk żuczynce nosi kwiaty
- będą dzieci szukać taty…

Raduj się bo w końcu wiosna,
przegoniła zimy osła.

Ciesz się ziemio,
nie płacz słońce
- wypal kropki na biedronce.

Niech się łąka zazieleni,
i rogaczy świat przemieni
w rykowisko.

Jedną nogą wprzód,
w mrowisko.

A wokoło ogień płonie,
dłoń do dłoni,
przy jabłoni.

Otwórz okno swojej duszy,
niech Ci smutki wiatr wysuszy.
Niech Cię noc w gwiazdy przystroi,
niech się serce twe nie boi.

Dzień już czeka za wzgórzami,
tak jak miłość między nami.
Na obłoczkach siedzą dzieci,
nad głowami gwiazda świeci.

Zbliż się do mnie, mój Kochany,
szepnij Bogu nasze plany.
Wyczekujmy na polanie,
aż nam cud się Boży stanie…

Na obłoczkach siedzą dzieci,
nad głowami gwiazda świeci.
Mąż przybliża się do żony
- w domu Jezus pochwalony!

Noc skończyła się kwietniowa,
w dziupli z sosny
- siedzi sowa.

A na polu od kapusty,
leży obłok
- całkiem pusty!